niedziela, 15 maja 2016

Reaktywacja!

Witam Was z powrotem, po ponad półrocznej przerwie!

Nie wiem dlaczego postanowiłem opuścić bloga, to stało się tak nagle, że sam tego nawet nie zauważyłem. 
Mam nadzieję, że tym razem wytrwam trochę dłużej, a moje recenzje będą lepsze niż dotychczas. :3
Będę starał się dodawać je regularnie, zaraz po przeczytaniu danej książki.
~Czarm

środa, 29 lipca 2015

[12] Orki - Powrót Orków



Autor: Michael Peinkofer
Oryginalny Tytuł: Die Ruckkehr der Orks
Gatunek: Fantasy/Komedia
Wydawnictwo: Red Horse
Ocena: ★★★★★★


Ulubione Cytaty:
,,- Hej!  - zawołał, by ściągnąć na siebie uwagę jednego z dwu wartowników. Pozostałe gnomy już stały, co dało się poznać po donośnym chrapaniu.
 Wartownik uniósł łeb i podszedł bliżej. 
- Muszę się wysrać."
•,,- Zaczekaj! - wrzasnął Rammar i zniknął za jednym z kamiennych bloków. Balbok przez moment zastanawiał się, co też może robić tam jego brat. Ochrypłe jęki i grzmoty przypominające burzę o średnim natężeniu pozbawiły go wątpliwości."
•,,- Czego się tak gapisz, bladogęby? - spytał Rammar, szczerząc zęby. - Nigdy jeszcze nie widziałeś, jak ktoś sika? No pewnie, że nie. Mogę się założyć, że wy, w swojej subtelności tryskacie okruchami lodu i prószycie płatkami róży."
•,,(...)i mamy nawet kilka słów na pierdzenie. Jeśli ktoś ma gazy, bo wypił za dużo posokowego piwa, nazywamy to "pochga". Ale jeśli wzdęcie pochodzi od długiego maszerowania.."
•,,- Czy dobrze cię zrozumiałam? Nie tylko skłaniasz nas do miłosnego aktu, ale także każesz tarzać się w błocie?"

"Orkowie powracają! znany autor bestsellerów Michael Peinkofer budzi do życia najdziksze istoty śródziemia i opisuje fascynujące przygody Balboka i Rammara. Dwaj niepodobni bracia, jak przystało prawdziwym orkom, pragną właściwie tylko jednego służyć chaosowi. Przychodzi im zbłądzić do świata śmiertelników i tułać się od mrocznych lasów Stęchłej Marchii po wieczne lody Białej Pustyni. Walczą z ghulami i pająkami-olbrzymami, odkrywają tajemnicę zabójczego sekretu, aż w końcu armia elfów i połączone siły orków spotykają się u bram zatopionego miasta Tirgas Lan. To tam dochodzi do bezlitosnego rozstrzygnięcia. Powieść Peinkofera dowodzi, że orkowie są nie tylko gruboskórnymi olbrzymami, mogą jednak okazać się niezwykle pomysłowi. Lektura obowiązkowa dla wszystkich fanów orków –, trzyma w napięciu że aż zapiera dech, pełna tempa i humoru."

"Powrót Orków", to książka, za którą zabierałem się dość długo. Z jednej strony dlatego, że już dawno nie czytałem książki, która posiada więcej niż 500 stron, i myślałem, że będzie się ciągnąć w nieskończoność, a z drugiej, ponieważ przeszkadza mi, kiedy głównymi bohaterami nie są ludzie. Gdybym jednak wiedział, że okaże się tak fantastyczna, nie zwlekałbym aż tyle.
Mocna dawka prawdziwego, pierwotnego fantasy, w którym człowiek to rasa nowa, pośród tych standardowych, jak krasnoludy, elfy i orkowie. Nigdy nie spodziewałbym się, że ten świat można połączyć z tak niesamowitą komedią.

"Nie czytałam tej książki, ale normalnie napiszę do autora, żeby mu pogratulować genialnej wyobraźni, hahaha."

"Nagroda Nobla dla autora, że wreszcie ktoś dostrzegł potrzeby fizjologiczne bohatera literackiego. :D"

Tak jak ujęła to Kasandra (magiaa-ksiazek.blogspot.com - mała reklama, kto zabroni? XD) - to pierwsza książka jaką miałem okazję przeczytać, w której otwarcie jest mowa o tym, iż bohater potrzebuje załatwić swoją potrzebę.
Pomimo silnie rozwiniętego wątku komicznego, nie brakuje tu tego, czego zabrakło mi w "Pierwszym Kroku" A. Przechrzty - akcja. Bohaterowie mierzą się z bezlitosnymi wrogami, łaknącymi ich krwi i głów.
Poznajemy również inne oblicze orków - krwawych istot o malutkim rozumie, którym w głowach tylko rozboje i niszczenie. Tutaj występuje jednak przemiana - na początku książki owszem, są takimi stworami, jednak wraz z jej biegiem nabywają coraz to bardziej ludzkich cech, jak współczucie, chęć pomocy, braterską miłość i przywiązanie. Można rzec, że nie pasuje to w ogóle do tych istot, jednak one próbują hamować się w tych odruchach, co nie tak bardzo zbacza z ich pierwotnego rozumowania.
W tej powieści poznajemy bardzo dużo orczych zwyczai, ba - nawet ich język, który najprawdopodobniej wymyślił sam autor - za co gratuluję, bo było to jednym z wielu czynników wpływających na mą ocenę.
Książka naprawdę wciąga, jednak minusem jest to, że po dłuższym czasie staje się bardzo przewidywalna, a w pewnych momentach nawet nielogiczna i bezsensowna.
Co przypieczętowało całość? Przepis na "brzuchowstrząs" - legendarne orcze danie - umieszczone na tyle książki, do zrobienia sposobem ludzkim jak i tym, który wykorzystują sami orkowie. Na pewno szybko w moje ręce dostanie się druga część tej świetnej powieści.

piątek, 24 lipca 2015

[11] Dary Anioła - Miasto Kości



AutorCassandra Clare
Oryginalny Tytuł: The Mortal Instruments - City of Bones
Gatunek: Fantasy/SCI-FI
Wydawnictwo: Mag
Ocena: ★★★★☆☆


Ulubione Cytaty:
•,,Kochać to niszczyć, a być kochanym, to zostać zniszczonym."
•,,Sarkazm to ostatnia deska ratunku, dla osób o upośledzonej wyobraźni."
•,,Potulni może kiedyś odziedziczą Ziemię, ale w tej chwili należy ona do zarozumiałych, takich jak ja."

"Tysiące lat temu, Anioł Razjel zmieszał swoją krew z krwią mężczyzn i stworzył rasę Nephilim, pół ludzi, pół aniołów. Mieszańcy człowieka i anioła przebywają wśród nas, ukryci, ale wciąż obecni, są naszą niewidzialną ochroną. Nazywają ich Nocnymi Łowcami. Nocni Łowcy przestrzegają praw ustanowionych w Szarej Księdze, nadanych im przez Razjela.

Ich zadaniem jest chronić nasz świat przed pasożytami, zwanymi demonami, które podróżują między światami, niszcząc wszystko na swej drodze. Ich zadaniem jest również utrzymanie pokoju między walczącymi mieszkańcami podziemnego świata, krzyżówkami człowieka i demona, znanymi jako wilkołaki, wampiry, czarodzieje i wróżki. W swoich obowiązkach są wspomagani przez tajemniczych Cichych Braci. Cisi Bracia mają zaszyte oczy i usta i rządzą Miastem Kości, nekropolią znajdującą się pod ulicami Manhattanu, w której leżą zmarli Łowcy. Cisi Bracia prowadzą archiwa wszystkich Łowców Cieni, jacy kiedykolwiek żyli. Strzegą również trzech boskich przedmiotów, które anioł Razjel powierzył swoim dzieciom. Jednym z nich jest Miecz. Drugim Lustro. Trzecim Kielich.

Od tysięcy lat Cisi Bracia strzegli boskich przedmiotów. I było tak aż do Powstania, wojny domowej, pod przywództwem zbuntowanego Łowcy, Valentine’a, który niemal na zawsze zniszczył tajemny świat Łowców. I mimo że od śmierci Valentine’a minęło wiele lat, rany, jakie zostawił, nigdy się nie zabliźniły. Od Powstania minęło piętnaście lat. Jest upalny sierpień w tętniącym życiem Nowym Jorku. W podziemnym świecie szerzy się wieść, że Valentine powrócił na czele armii wyklętych. A Kielich zaginął…"


Moja opinia na temat "Miasta Kości" nie będzie się wiele różnić od tej, której poddałem "Niezgodną".  Kolejna z rzędu powieść o niesamowitej dziewczynie z super zdolnościami, a dodając do tego zakazaną miłość, w pewnych momentach zaczęła przypominać mi "Zmierzch", pani Meyer. 
Fabuła jest bardzo dobrze rozbudowana, sięgająca początków świata, co uważam za duży plus, bo, jak już wiecie, uwielbiam wchodzić głębiej w sensy fabuł. Minusem jest to, iż mimo tego, jak wiele ras i gatunków stworów znalazło się w historii Cassandry Clare, są one mało rozwinięte treściowo i bardzo stereotypowe.
Za niejaki plus można uznać jednego z głównych bohaterów, który jest homo, a dobrze już sami wiecie, jakiego świra mam na punkcie tych tematów "tabu" w książkach. 
Następny minus? Otóż akcja powieści i związek przyczynowo-skutkowy. Wszystko jak dla mnie działo się za szybko, na raz, czasami gubiłem się w całym natłoku zdarzeń i musiałem wracać do kilku stron wcześniejszych, by mój mózg mógł ogarnąć co się właściwie dzieje. Teraz tylko pozostaje pytanie - czy to Pani Clare się tak rozpędziła, czy moze też moja głowa jeszcze nie dorosła do takich książek.
Dokładam do tego również to, że nieco zawiodłem się na tytule, po którym możnaby sądzić, iż bohaterowie będą odbywać żmudną drogę do miasta zwanego Kościanym.. jednak nie. Wpadli do niego równie łatwo jak i wypadli. Nie wiem nawet, czy zajęło to więcej niż jeden rozdział. Jeśli tak samo ma być z Miastami Szkła i Popiołu, to mam wątpliwości..
Z jednej strony.. chcę dać tej serii negatywa i ją całkowicie przekreślić, jednak znowu z drugiej zaciekawiło mnie, że główny bohater posiada - a raczej miał - trzy nazwiska. Dwa minęły w pierwszym tomie, a wnioskując z używania tego trzeciego przez fanów, możnaby się zastanowić i przekonać do następnych tomów.. I chyba tak też zrobię. Dary Anioła trochę poczekają na swą kontynuację, jednak najprawdopodobniej dostaną u mnie swe parę sekund. 

wtorek, 21 lipca 2015

[10] Lewiatan



Autor: Scott Westerfeld
Oryginalny Tytuł: Leviathan
Gatunek: Historia alternatywna/Steampunk/Biohaker/Fikcja historyczna
Wydawnictwo: Rebis
Ocena: ★★★★★☆


Ulubione Cytaty:
•,,Jak niby machina wojenna miałaby się poruszać? Na gąsienicach, jak przedpotopowe traktory?"

"W alternatywnej przyszłości Europa zmierza ku światowej wojnie. Mocarstwa pod przywództwem Niemiec stworzyły armię potężnych bojowych maszyn. Ich przeciwnikami są angielscy darwiniści i wyhodowane przez nich niezwykłe żywe organizmy. Na pokładzie "Lewiatana", gigantycznego powietrznego okrętu-wieloryba, służy nastoletnia Deryn Sharp. Odważnej, utalentowanej i uwielbiającej latanie dziewczynie udało się podstępem dostać do brytyjskich Sił Powietrznych. 
Gdy Deryn odbywa swój pierwszy lot bojowy, następcy austro-węgierskiego tronu, księciu Aleksandrowi, po śmierci rodziców ledwo udaje się uciec przed zamachowcami. Alek, walcząc o życie może liczyć tylko na kilku zaufanych towarzyszy i cud techniki, kroczącą maszynę bojową. Uciekinierzy napotykają na swej drodze zestrzelonego "Lewiatana" i Deryn. Losy dwojga bohaterów,  których różni niemal wszystko, niespodziewanie się przecinają. To początek ich wspólnej drogi, na której Deryn i Alek przeżyją niezwykłe przygody w świecie zaludnionym przez niesamowite stwory, zadziwiające maszyny, wiernych przyjaciół i śmiertelnych wrogów. "


Najpewniej nigdy nie sięgnąłbym po "Lewiatana" z własnej woli. Okropna, moim zdaniem, okładka, nie moje klimaty, jednak.. polecił mi ją wujek. Także nałogowo czyta, a jeśli on coś poleca, to znaczy, że nie można tego zignorować. I owszem - nie zawiodłem się.
Pierwsze, co rzuca się w oczy - jak przystoi na steampunk, wszystkie te dziwaczne nazwy, zagłębianie się w mechanikę, język lotników i marynarzy.. To na początku bardzo przeszkadzało, ponieważ nie wiedziałem, co jest czym, a pobieżne opisy tego nie ułatwiały. Mimo wszystko z upływem lektury przestałem zwracać większą uwagę na dziwaczne nazwy części pokładowych i zacząłem łapać wszystko z kontekstu, ledwo się nad tym zastanawiając.
Książka napisana jest przejrzystą, prostą czcionką która ułatwia czytanie, a do tego - przynajmniej ja to zaobserwowałem - na początku czyta się ją i czyta, a jej nie ubywa *marzenie każdego książkoholika, nieprawdaż?*, lecz gdy już dasz się wciągnąć w te akcje, zaczyna się sama kartkować.
Właśnie, co do akcji - mimo, że jest poparta wydarzeniami historycznymi, co nie zachęca do sięgnięcia po nią, wydarzenia dzieją się szybko i dynamicznie, przez co wątki historyczne nie zanudzają.
Styl autora wydał mi się lekki i przyjemny, chociaż nie brakuje w nim krwi i nieszczęść, jak przystało na powieść o wojnie.
Wszystko dopinają perfekcyjne arty, idealnie odwzorowane sytuacje, które pozwoliły mi poszerzyć swój wgląd w świat Deryn i Alka.
Zastanawiam się, czym mógłbym zrugać książkę.. jednak o dziwo nic nie przychodzi mi do głowy. No, może poza jednym, że na końcu oczywiście nic się nie wyjaśniło - typowe dla autorów, którzy chcą, by od razu sięgnąć po kolejny tom, dla tych, którzy nie potrafią wytrzymać w niepewności.
"Lewiatan" był przyjemną książką, którą czytało się dość dobrze, i zapewne można będzie się spodziewać recenzję "Behemota" na mym blogu, lecz pewnie nieprędko.
Pozostaje kwestia.. dlaczego nie 6★, jeśli to cię tak zachwyciło, Czarm? Dlatego, że właśnie, Lewiatan był miłą odskocznią, jednak w tym przypadku moje emocje nie zgrały się z emocjami bohaterów, nie poczułem tego czegoś.. dlatego uważam, że piąteczka będzie sprawiedliwą oceną.

niedziela, 19 lipca 2015

[9] Will Grayson, Will Grayson



AutorDavid Levithan & John Green
Oryginalny Tytuł: Will Grayson, Will Grayson
Gatunek: Literatura Młodzieżowa
Wydawnictwo: Bukowy Las
Ocena: ★★★★★☆


Ulubione Cytaty:
•,,Interesujesz się kimś, kto nie może odwzajemnić twoich uczuć, bo nieodwzajemnioną miłość łatwiej przeżyć niż odwzajemnioną."
•,,Nie chcę się z tobą pieprzyć. Po prostu cię kocham. Od kiedy to ktoś, z kim chcesz uprawiać seks, staje się najważniejszy? Od kiedy to osoba, z którą chcesz się pieprzyć, musi być dla ciebie tą jedyną, którą kochasz?"
•,,Nie dość bystry. Nie dość seksowny. Nie dość uprzejmy. Nie dość zabawny. To ja: jestem po prostu nie dość."

"Pewnego zimnego wieczoru w Chicago przecinają się ścieżki dwóch Willów Graysonów. Nazywają się tak samo, ale do tej chwili żyli w zupełnie różnych światach. Teraz ich życie rusza w całkiem nowym i nieoczekiwanym kierunku. Po drodze jest miejsce na przyjaźń i miłość, muzykę i futbol, a emocjonalna plątanina znajduje kulminację w najbardziej szalonym i spektakularnym musicalu, jaki kiedykolwiek wystawiono na deskach licealnych scen."


Jako homoseksualista, zawsze chętnie poczytam coś, co nie kręci się tylko w relacjach damsko-męskich. Taką powieścią jest "Will Grayson, Will Grayson".
Były oczywiście duże oczekiwania, ze wzgledu, że książka została napisana przez dwóch autorów, z czego jeden z nich to przecież nasz słynny Pan Zielony!
Wcześniej nigdy nie czytałem dzieł Greena, dlatego powieść Graysonów była debiutem, i powiem, że się nie zawiodlem.
Ciekawym pomysłem było wprowadzenie do jednej historii dwóch odrębnych, prowadzonych przez innego Willa Graysona co drugi rozdział. (przyznam szczerze, że wpadłem na to dopiero na środku książki, i najpewniej zacznę niedługo jeszcze raz, by wszystko lepiej zrozumieć). Nie można nie wspomnieć tu o zmianie w czcionce, gdy do głosu dochodził drugi WG, co wpierw przeszkadzało, jednak potem nawet nie zwracałem na to uwagi.
Minusem powieści jest jeden z głównych bohaterów - Kruchy Cooper, którego tak usilnie chciano pokazać jako dobrego przyjaciela, pozytywną postać, że  w końcu stał się posypaną cukrem i brokatem osobą i strasznie zaczął mi przeszkadzać.
Jeśli mam mówić prawdę, to trochę się zawiodłem, ponieważ myślałem, że oboje Wille będą homoseksualistami i będą parą, jednak tak nie było.. Cóż. Zdarza się.~
Podobnie jak w mojej poprzedniej recenzji - byłaby pełna liczba gwiazdek, gdyby nie jeden, mały szczegół - w tym przypadku postać Kruchego Coopera.
Mimo wszystko bardzo Wam ją polecam. C: 

[8] Każdego Dnia



Autor: David Levithan
Oryginalny Tytuł: Every Day
Gatunek: Literatura Młodzieżowa
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Ocena: ★★★★★☆


Ulubione Cytaty:
•,,Czy przez to, kim jestem, różnię się od innych ludzi? Owszem, morderstwo uszłoby mi na sucho, jednak przecież w każdym człowieku tkwi zło. Chodzi o to, że dokonujemy wyboru. Każdego dnia decydujemy, że nikogo nie skrzywdzimy. Nie jestem inny pod tym względem."


"Każdego dnia szesnastoletni A budzi się - bez ostrzeżenia - w innym ciele i w innym miejscu.

A pogodził się ze swoim wyjątkowym losem, ustalił nawet zasady, których stara się przestrzegać. Nie angażować się. Nie rzucać się w oczy. Nie mieszać w cudzym życiu.

Aż do pewnego poranka, kiedy A budzi się w ciele Justina i poznaje jego dziewczynę, Rhiannon. Od tej chwili przestają obowiązywać wszelkie reguły, bowiem A wreszcie znalazł kogoś, z kim pragnie być – każdego dnia, bez wyjątku."


Po "Każdego Dnia" sięgnąłem całkowicie spontanicznie - co nie podobne do mnie. Zawsze muszę przeczytać wiele opinii, by kupić, czy wypożyczyć daną książkę, w tym jednak przypadku bez namysłu porwałem ją z półki Empika po przeczytaniu opisu ogólnego na odwrocie strony.
Przeczytałem ją wręcz błyskawicznie - cztery godziny, i lektura połknięta.
Pierwsze co się rzuca w oczy - okropny wątek miłosny A i Rhiannon, narzucony już od pierwszych stron książki. A zachowuje się jak stalker, byleby tylko być przy nieznajomej dziewczynie, która i tak ma już chłopaka.
Ten wątek strasznie mi przeszkadzał, ale w późniejszych rozdziałach można się było do tego przyzwyczaić.
Właśnie.. rozdziały. Dość ciekawe, ponieważ zamiast standardowych liczb, czy tytułów, obserwujemy tu dni, jak z pamiętnika. W powieści wspomniane jest, że A zapisuje przebieg swoich dni na prywatnym mailu, więc możnaby rzec, że wczytujemy się w jego skrzynkę pocztową.
Sam motyw, oryginalny, bo nie zetknąłem się jeszcze w życiu z książką podobną do "Każdego Dnia". Odrębna dusza w ciele kogoś innego, kto nawet o tym nie wie? Biorę to!
Na początku zastanawiało mnie, co robią w tym czasie ludzie, których ciała zamieszkuje, jednak niedługo potem wszystko się wyjaśniło. Tyle, że zaczynam zbliżać się do zakazanych rejonów zwanych Spoiler Landem, więc może zaprzestanę na tym.
Wielkim plusem jest właśnie to, że główny bohater jest co rozdział kimś innym, i wyczekuje się tylko na ten kolejny rozdział, kolejny dzień, samemu zastanawiając się, w kogo tym razem wcieli się A.
Co ciekawe, David Levithan jest autorem, który nie boi poruszać się tematów odmiennyvh orientacji, miłości tej samej płci, dlatego nasz bohater nie zawsze był heteroseksualną osobą.
Ogólnie rzecz biorąc, lękam się powieści młodzieżowych. Dlaczego? Nie wiem. Może dlatego, że od małego jestem obeznany w fantasy, a taka.. codzienność i normalność na stronicach mnie przeraża. A także zmusza do refleksji, do czego rzadko jaka książka z innych gatunków literackich na to pozwala.
"Każdego Dnia" jest świetną powieścią, która urzekła mnie do tego stopnia, że gdyby nie fatalny, pierwszorzędny wątek miłosny, byłaby szóstka. 

piątek, 17 lipca 2015

[7] Niezgodna



Autor: Veronica Roth
Oryginalny Tytuł: Divergent
Gatunek: Fantasy/SCI-FI
Wydawnicto: Amber
Ocena: ★★★★☆☆


Ulubione Cytaty:
•,,Ci, którzy chcą władzy i ją osiągają, żyją w ciągłym strachu, że ją stracą."
•,,Dlaczego ludzie chcą udowodnić, że śmierć to sen? Nie jest snem. Nie jest snem."
•,,Nie jestem z Altruizmu.
Nie jestem z Nieustraszonych.
Jestem Niezgodna.
I nie można mnie kontrolować."


"Jeden wybór może cię zmienić...

Altruizm (bezinteresowność), Nieustraszoność (odwaga), Erudycja (inteligencja), Prawość (uczciwość), Serdeczność (życzliwość) to pięć frakcji, na które podzielone jest społeczeństwo zbudowane na ruinach Chicago. Każdy szesnastolatek przechodzi test predyspozycji, a potem w krwawej ceremonii musi wybrać frakcję. Ten, kto nie pasuje do żadnej, zostaje uznany za bezfrakcyjnego i wykluczony.

Ten, kto łączy cechy charakteru kilku frakcji, jest niezgodny – i musi być wyeliminowany...

Szesnastoletnia Beatrice dokonuje wyboru, który zaskoczy wszystkich, nawet ją samą. Porzuca Altruizm i swoją rodzinę, by jako Tris stać się twardą, niebezpieczną Nieustraszoną. Będzie musiała przejść brutalne szkolenie, zmierzyć się ze swoimi najgłębszymi lękami, nauczyć się ufać innym nowicjuszom i przekonać się, czy w nowym życiu, jakie wybrała, jest miejsce na miłość.

Tymczasem wybucha krwawa walka między frakcjami.

A Tris ma tajemnicę, której musi strzec przed wszystkimi, bo wie, że jej odkrycie oznacza dla niej śmierć."

"Niezgodna" to pierwsza książka na moim blogu, która ma niższą ocenę niż pięć. Dlaczego? Ponieważ miałem co do niej ogromne oczekiwania, a się zawiodłem.
Uwielbiam motywy książkowe, gdzie trzeba dokonać pewnego wyboru, "wsadzić się do szufladki", i zostać już tam. 
Taki motyw przewodni zawiera przecież ta trylogia, prawda? Wybór jednej z frakcji, stanie się nową częścią społeczności..
Motyw jest fantastyczny.. no właśnie. Motyw, i tylko motyw. Nic innego mnie tu nie zachwyciło. Kolejna opowieść o zbuntowanej nastolatce, która ciągle wpada w kłopoty i zakochuje się w niezdobywalnym mężczyźnie, robiąc nagle rzeczy, których nie potrafi zrobić nikt inny.
Powieść była całkiem nieźle opisana, duzo szczegółów, jednak cała fabuła mnie nie urzekła.
Nie wiem, czy powinienem, ale spróbuję dać jeszcze szansę książkom pani Roth, i sięgnę po Zbuntowaną. mam nadzieję, że jednak kolejna część uratuje trylogię.